Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziwadła T. 1.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.
— 118 —

cie czyni każdy, co kmiotka usiłując podnieść w bycie i na umyśle, nie stawi obok tej myśli: że zajęcie się rolą nie jest na przeszkodzie uprawie umysłu, że ręka, co pług dźwiga, szlachetniejszą jest od wielu okrytych gnuśnemi rękawiczkami.
Jerzy nie mógł wyjść z podziwienia.
— Ale że pan raz kiedyś pójdziesz z nimi za pługiem, czy sochą, cóż to pomoże? Oni to właśnie wezmą za fantazję, za rodzaj jakiejś igraszki.
— Wzięliby niechybnie, gdyby wszystkie inne czynności moje nie potwierdzały szacunku, jaki mam dla rolnika. Pospolicie u nas nagrodą jest: wzięcie do dworu, i dworak ma się za coś nierównie wyższego; u mnie przeciwnie. Ja sam szanuję siwe włosy moich starych gospodarzy i szanują je wszyscy; i żaden z moich włościan nie pragnie innego stanu nad swój, dążąc w nim tylko do polepszenia ile możności bytu duszy i ciała. Zaspokajając potrzeby ciała, nie zapominałem zwrócić ich uczucia najprzód na prawą drogę ku zamiłowaniu dobrego, potem ich umysłu ku nowym potrzebom duszy. Gdy tę poczuli, jam o ich przyszłość spokojny.
Wielkie i skuteczne reformy prędko się dokonać nie mogą: „co nagle, to po djable“, mówi przysłowie. W naturze, co ma trwać, rośnie i tworzy się długo; zniszczenie tylko jest szybkie. Dlatego ani mogę się spodziewać, żebym dokonał wszystkiego, co marzyłem i marzę dla wieśniaków; ale Bóg dobry! Ktoś to za mnie dokończy. My zaczynajmy, a Opatrzność obmyśli spełnienie myśli poczciwej; siejmy, a ziarno nie padnie daremnie.
Kończąc te słowa, weszli do obszernej izby, która, ze słów wnosząc, była jadalną. Jakoż wnioskując tak,