Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziwadła T. 2.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.




IX.

Każdy pewnie z czytelników moich zna przynajmniej kilka naszego kraju powiatowych miasteczek. Ten w życiu prowincji tak niezbędny pierwiastek, z małemi odmianami powierzchowności, wszędzie przedstawia się mniej więcej jednakowo. Brukowane, dylowane lub naiwnie piasczyste albo błotniste, drewniane, kilką domami murowanemi strojne, z parafjalnym kościołem, czasem jednym lub dwoma klasztorami, soborną cerkwią świeżą i piękną, ostrogiem, kaznaczejstwem, hauptwachem, w którym najczęściej bawią się dzieci żydowskie, z rogatką, przy której dwóch żydów z żelaznemi prętami pilnuje w słomianej lub drewnianej budce, żeby się wódka do miasta nie przekradła, zwykle położone nad rzeczką i stawem, obfitujące w żydowstwo; każde powiatowe miasteczko ma przytem traktjer i bilard, cukiernię, pocztę i metra muzyki. W każdem też znajduje się sąd powiatowy, sąd ziemski. Marszałek szlachty, naczelnik, który najczęściej bywa tylko współobywatelem, traktjernikiem i nic więcej, kaznaczej, kilku duchownych, kilku nauczycieli szkoły powiatowej, a w ostatku inwa-