Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jaryna.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zawsze! zawsze! Bóg widzi; dla nich to uczynię, że choć ze stratą, gotów jestem kończyć. Niech ludzie wiedzą, że ja mam przecie czucie, i nie taki jestem, jak mnie czernią. Ot, od słowa, kończę.
— I jam gotów, — rzekł Ostap: — zrobimy rachunek ze smoły, odtrącim dostawione panu żyto i pszenicę, a resztę zapłacę.
— Żyto i pszenicę? — spytał Ciemierka, który postrzegł z podziwieniem, że i to na wierzch wyszło.
— A tak panie.
— A — tak, ciszej rzekł wierzyciel, — tak, potrącim, zrobi się rachunek.
Gdy przyszło do obrachowania, które już przygotował Polakiewicz, Ciemierka znów podskakiwać zaczął, rzucać się nawet, łajać; ale widząc, że Ostap tylko się uśmiecha i ramionami rusza, dał pokój. Długo naprawiwszy o swoim szacunku dla hrabiny i hrabiego, wreszcie podpisał ngodę, i koniec końcem skończył.
— A teraz pann powiem, — rzekł stękając zbywszy się wszystkiego, — bez pochlebstwa, ale jak Boga kocham, takiego człowieka jak pan, nie widziałem! Tak się w jeden mig wyuczyć interesów, tak wszystko spamiętać; nie dla proporcji głowa, nie dla proporcji panie! Żebym miał dobra i interesa; dałbym panu cobyś chciał, żebyś się zajął.
Ostap uśmiechnął się z politowaniem.
— A teraz panie, — rzekł Ciemierka, — jeszcze to nie dosyć; mam kilka cudzych interesów; dosyć nad swoim wypotniałem, kończmy resztę jak można.
— Jak sprawiedliwie, dodał Ostap.
Wzięli się natychmiast do obrachunków, i co się tycze innych, poszły układy bardzo łatwo, lecz gdy przyszedł na stół interes pana Susła, który ogromne zakładał pretensje z zaległych pensji i tp. Ostap surowszym jeszcze i ściślejszym niż ze wszystkiego się okazał. Ciemierka choć chciał ratować dawnego swego znajomego i przyjaciela, nie potrafił. Okazało się, że z żądanych 50,000, nietylko nic mn nie należało, ale jeszcze z 50 najmiej innych pozostawało wytłumaczyć.