Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.

67
JASEŁKA.

Kiedy już ma być głupstwo, niech będzie jak się należy; a toć baba! przypomnij jegomość, ile to lat!
— Ale oszalałeś, Pawle!
— Oszalał ktoś, ale nie ja! nie ja!
Hrabia się rozśmiał.
— Daję ci słowo, że się mylisz. Daj mi pokój!
— Ja ci tego głupstwa zrobić nie dopuszczę!
— No! cicho, stary! tupnął nogą zniecierpliwiony hrabia. Cicho, i dosyć tego....
— A po cożeś do niéj pisał?
Chwilę milczeli obaj. Paweł wyszedł pomrukując. Posłaniec jednak powrócił od panny Izabelli bez żadnéj odpowiedzi, i dzień przeszedł jak poprzedni. Paweł począł się dowiadywać kiedy powrócą do Horycy, ale hrabia milczał.
Kłócili się tak kilka razy na dzień i kończyli zgodą, choć Siermięzki miał zawsze trochę urazy o to, iż nie rozumiał dobrze co w Pińsku robią.
Nazajutrz drugi list wyprawił hrabia do panny Moroszówny, ale i na ten nie było odpowiedzi.
Dzień znowu zszedł na niczém. Zmiany humoru na twarzy hrabiego dostrzedz było trudno, ale późno w noc paląc ogień na kominie, chodził i myślał nie mogąc usnąć. Paweł śledził każdy krok jego. Gdy następnego dnia wyprawiony po jakieś pilne sprawunki, wróciwszy nie zastał pana w domu, poruszyło go to nadzwyczajnie. Hrabia widocznie mu się wykradł; Siermięzki oburzony i wzruszony wrzał niepokojem, naprzemiany płacząc i łając.
— A już mu dam też jak powróci! wołał stojąc w bramie domowstwa i rozglądając się na wszystkie strony. Powlókł się, to nie bez kozery; po co? do