Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

106
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

suknie, utrzymanie ubogie, nie wolę, w jakiéj zostawałem...
Postawiono mnie na stancyi z tak srogiemi przepisy, że i jadło, i suknia, i najmniejsza życia przyjemnostka obrachowane zostały tak, abym nie poczuł nad sobą opieki serdecznéj, ale jakby nieustanne prześladowanie... W końcu obejście takie, przy otwierających mi oczy złośliwém szyderstwem towarzyszach, litości obcych, doprowadziło do rozpaczy, do wzburzenia.
Przyczyniło się jeszcze do rozwinięcia tych uczuć we mnie to, że byłem celem powszechnéj litości, użaleń, że mnie prawie pokazywano palcami, że mi, jak nędzarzowi każdy obcy starał się czémś wynagrodzić te męczarnie, które zdaniem całego świata niesłusznie ponosiłem.
Do osób, które szczególniéj losem się moim zajmowały, należała niejaka Izabella Moroszówna, podżyła już panna, znająca moją rodzinę i ojca.
— Wiem, odrzekł Otto: ale ty nie wiesz może, że ojciec twój w młodości starał się o nią, a potém porzucił.
— Były to okoliczności całkiem mi naówczas nieznane; ale panna Izabella szczególnie losem się moim zajmować zaczęła. Sprowadzano mnie ukradkiem powracającego ze szkoły do stancyi towarzysza, gdzie i ona przychodziła; pojono, karmiono, dawano pieniądze... a skutkiem tego wszystkiego było, że mi mój stan, moje sieroctwo i opuszczenie coraz bardziéj dojmować zaczęły, żem sobie ojca wystawił jako nieprzyjaciela. a jego obejście jako umyślne znęcanie się nademną...
Oprócz innych przyjaciół i towarzyszów, na jednéj