Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.

131
JASEŁKA.

ani żadnych wygódek osobistych, uważający się za subalterna przy żonie i córce, wesoły zawsze, rad ze swojego położenia, rozkochany w Stasi, któréj rączkę smoktał z uniesieniem — był to istotnie i bardzo użyteczny na świecie, i szczęśliwy w dodatku człowiek. Głupstwo jego nawet nie raziło zbytecznie, tak je dobroć i serdeczność przyprawiała.
Miłości własnéj miał mało dla siebie a wiele dla Stasi, pokorę przy niéj niewyczerpaną, a córka napełniała go taką admiracyą, że w saméj nieméj kontemplacyi tego utworu znajdował zupełne szczęście. Takiego mając męża i ojca, panie były także najszczęśliwsze w świecie, bo wiedziały, że nad czuwa niemi poświęcenie bez granic i miłość niewyczerpana.
Dwór Żeligów z daleka, a nawet i z blizka bardzo pięknie i pańsko wyglądał. Park angielski z przezroczystą wodą dwóch stawów ogromnych, dwór o piętrze zwany pałacem i „notabene z wieżą,“ jak często bardzo powtarzał z przyciskiem Jędruś, gdy opisywał swój majątek, gazony strzyżone i walcowane, oranżerye, ananasarnia, szwajcarska chatka u bramy, aleje żwirem wysypane, — razem stanowiły jakby piękną litografię. Nad utrzymaniem tego wszystkiego czuwał troskliwy Jędruś, wstający o piątéj rano i pracujący do znoju wszędzie gdzie było potrzeba. Samby on może władzy nie miał tak wielkiéj, gdyby nie to, że zawsze powtarzał:
— Pani kazała!
A pani bano się, i nie żartem. Przytém wszelki rozkaz pani dawał mu energię niesłychaną. Gdy czasem trafiło mu się niefortunnie mieć swoją jaką maleńką wolę, Jędruś cale inaczéj brał się do jéj speł-