ster tak trzymał z kolei przy sobie, że albo jedno, albo drugie wciąż przy nim być musiało. Jeszcze takie tam było zaprowadzenie we dworze, że i ekonomowie i słudzy musieli na panicza donosić jakby co zobaczyli, bo inaczéj wszystkich bizunował i rozpędzał, a synowi za to małżeństwo, że śmiał o niém pomyśleć, aż przekleństwem był pogroził.
— Ciężki był stary, to prawda — odezwał się Jermoła — ale miał i on swoje dobre.... A zresztą téż ciężko i on cierpiał, że czasem po całych nocach krzyczał jednym głosem: „Miłościwy Boże! weź mnie z tego świata!“ Dla cudzych znowu taki był słodki jak baranek: ja sam mu winienem, że Prokopowi nakazał mnie garncarki wyuczyć; a co bywało nagada się ze mną, co naśmieje.... A! bo to był stary przyjaciel mojego pana.
Starzy długo tak jeszcze rozprawiali o Rotmistrzu, najdrobniejsze szczegóły jego życia opowiadając sobie z kolei, a w ogólności jak zawsze żałując zmarłego: bo każdy odchodzący z tego świata choć trochę żalu po sobie zosta-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/236
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/9/9b/J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Jermo%C5%82a.djvu/page236-1024px-J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Jermo%C5%82a.djvu.jpg)