Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/102

Ta strona została uwierzytelniona.

serdecznej poufałości największym. Wistocie Justka z niemi miała się na baczności, nie całkiem była sobą, okazywała obawę jakąś i powściągała się, ale niemniej szczerą była i nigdy nie udawała tego, czego w sercu nie miała.
Stary baron, który trochę był odżył szczęściem tem domowem, starzał się jednak szybko i coraz był słabszy. Niepokoił go los Justki; usiłował zawiązać stosunki, wprowadzić ją w świat, aby naocznie się przekonać: jak ją przyjmie towarzystwo, wśród którego prawdopodobnie żyć miała.
Nie dobijał się dla niej nadzwyczaj świetnego stanowiska, życzył sobie jednakże człowieka dobrego rodu, pewnych tradycyi rodowych, i zajmującego w spółeczeństwie pewny już uprawniony stopień.
Za Justką mówiła najpierw nadzieja ogromnego majątku barona, potem osobiste jej przymioty: młodość, piękność — ale, pomimo to wszystko, rodziny stare, ludzie ostrożni, niebardzo śpieszyli w szranki przyszłych konkurrentów.
Bądź co bądź, pochodzenie, nawet ludziom od wszelkich przesądów wolnym, obojętne nie jest.
Tu jeszcze zachodziła okoliczność, złośliwości ludzkiej zawdzięczająca początek — podejrzenie puszczone w obieg przez jakiś języczek żmii, że Justka bliżej stała p. barona, niż przyznawano, i że to było dziecię jakichś pokątnych miłostek