Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/105

Ta strona została uwierzytelniona.

peramentu, stara biedna kobieta złą nie była i celu nigdy złego nie miała w tem, co jako obowiązek spełniała.
Taksamo wdzięczność dla p. Porochowej, zamiast wzrosnąć, ostygła w niej. Zrozumiała, iż sąsiadeczka uczyniła to więcej na przekorę Sędzinie, niż przez litość nad nią.
Rabicki w drugim roku pobytu Justki w Warszawie, odwiedziwszy ją,. jakieśmy mówili, powrócił do domu i nikomu ani słowa nie pisnął o tem przez czas bardzo długi, aż do spotkania się przed kościołem, w roku następnym z p. Porochową.
Tasama go zaczepiła, lecz gumienny zbył ją ogólnikami, podziękował, a o wszystkiem jak było, co się stało z sierotą, wahał się i nie chciał się spowiadać przed nią. Baron i Justka nakazali mu milczenie.
Porochowa zapomniała potem o gumiennym i naostatek dopiero po kilku leciech, właśnie po powrocie Aurelego do Zdunowa, w polu, na granicy, przydybawszy starca, poczęła go badać natarczywie.
— Znalazłeś ją, tę swoję siostrzenicę: czemuż mi nie powiesz co się z nią dzieje? Dlaczegóż robisz z tego tajemnicę? Cóż? Zwalała się? zmarnowała na warszawskim bruku? hę?
Stary aż się rzucił z oburzenia.