Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/136

Ta strona została uwierzytelniona.

Obaj oni rozpoczęli starania z sercami zamkniętemi, Aureli trzpiot i lubiący się bawić, wcale się kochać nie myślał; Leon zimny, obrachowany, praktyczny z początku też przypatrywał się tej Justce, jako fenomenowi, nie czując dla niej sympatyi, lecz w nim była możność przywiązania się i niezużyte na płoche igraszki serce.
Jedna rozmowa poważniejsza z Justką uczyniła na nim wrażenie głębokie; uznał ją, jak inni, za istotę wyjątkową i godną tego, aby się nią zająć żywo.
Obudziła w nim naprzód ciekawość, potem sympatyą.
Nie narzucał się jej zbytnio, lecz Justka spostrzegła nawet, że się zbliżyć usiłował i sam w lepszem okazać świetle.
Chociaż wspomnienie Sędzinki i młodości odstręczało ją od Leona, była nadto sprawiedliwą, ażeby nie ocenić go i nie wyróżnić.
Dostąpił tego honoru, którego mu współzawodniczący Aureli wielce zazdrościł, że z nim długo i poważnie rozmawiała, nie odprawując go żarcikami, jak młodzież inną.
Leon po kilku takich zamianach myśli nabył przekonania, że stracić głowę dla niej nie było trudno. Jeżeli się na dni kilka oddalił i nie widywał jej, czuł już tęsknotę i powracał.
Rachuby na miliony, z jakiemi go tu matka