Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/147

Ta strona została uwierzytelniona.

w pełnym mundurze, krepą pookrywanym, znaleźć się w pierwszym rzędzie u jej boku.
Tłumy niezmierne ciekawego ludu, towarzyszyły obrzędowi z nadzwyczajną okazałością dokonanemu. Nazajutrz zapowiedziano otwarcie uroczyste woli ostatniej zmarłego, która zresztą wykonawcom testamentu znaną była.
Przez cały ten czas, otoczona najczulszem staraniem Marty i panny Jolanty, Justka w głębokim pogrążona smutku, milcząca, onieśmielona; oprócz nich nie widziała i nie przyjmowała prawie nikogo. Liczne tylko bilety, któremi ją zasypywano, rozpatrywała roztargniona, albo się modliła.
Baron Brock zdawał się mocno śmiercią przyjaciela i powinowatego dotkniętym. On także wyrzucał codzień po kilka biletów u drzwi panny Justyny, a oprócz tego zapoznał się z wykonawcami testamentu, oświadczając im, że jako daleki krewny zmarłego, czuje się w obowiązku poznać z jego interessami.
W dniu oznaczonym do otwarcia Justka przez pannę Jolantę kazała głównemu opiekunowi oznajmić, że przy czytaniu ostatniej woli przytomną być nie może.
Zebrali się wszyscy powołani.
Jak się domyślano, nieboszczyk prawie całą fortunę przekazywał przybranej wnuczce, z wy-