jątkiem legatów dla sług starych. Kodycyl nie dawny summę dwóch kroć sty tysięcy złotych, jako przyjacielską pamiątkę, przeznaczał baronowi Brockowi.
Przytomny czytaniu temu, baron dziwnie się uśmiechnął i milczał aż do ukończenia odczytu.
Powstał dopiero naówczas z powagą wielką, dobył z bocznej kieszeni papier jakiś i wręczył go czytającemu.
Była to protestacya przeciwko rozporządzeniu barona, zapowiadająca akcyą sądową i upomnienie się o prawa spadkobierców naturalnych, których reprezentował Brock.
Zdumienie było ogromne, gdyż nic nie dozwalało przypuszczać podobnej zapowiedzi. Położenie protestującego, jego wpływy, znaczenie, umiejętność w prowadzeniu interessów, dla opiekunów krok ten groźnym czyniły.
Zmieszało to wszystkich, a baron, nie wdając się z nikim w rozprawy, natychmiast opuścił salę.
Postanowiono zamilczeć o tym wypadku przed panną Justyną, aby jej nie trwożyć, mając nadzieję, że wpływy pewne i perswazye skłonią Brocka do układów mniej dla Justki groźnych.
Wieść, która się po mieście rozeszła, wprawiła wszystkich w zdumienie; lecz utrzymywano powszechnie, że groźba ta była środkiem użytym
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/148
Ta strona została uwierzytelniona.