Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/173

Ta strona została uwierzytelniona.

py z globusami przyświecały u wnijścia wieczorem; nawet poręcz wschodów, wytworność na prowincyi niesłychana — okryta była pluszem.
Nad drzwiami pierwszego piętra tablica nie dozwalała się omylić, wskazując magazyn p. Jadwigi.
Niekażdego dnia w mieście, nie nazbyt ożywionem, słychać tu było i widać ruch i życie, lecz niekiedy sklepy umieszczone na dole, z których ziewający wyglądali kommissanci, zazdrościły magazynowi na pierwszem piętrze, do którego zajeżdżały powozy, zachodziły panie, przychodzili posłańcy, a poczta przynosiła niezliczone listy i przesyłki.
Magazyn pani Jadwigi, młodej wdowy, cieszył się od lat trzech nadzwyczajnem powodzeniem, tak, że berdyczowskie modniarki zazdrościły mu i przypisywały to szczęście, nie istotnej wyższości zakładu, ale wdziękom i zalotności właścicielki.
Chodziły o niej wieści najrozmaitsze, ale z nich to jedno było pewnem i nieulegającem wątpliwości, że pani z pseudonymem Jadwigi była osobą wykształconą bardzo, mówiącą kilku językami, muzykalną. Pocichu jedni twierdzili, że to była artystka jakiegoś teatru, której się deski sprzykrzyły, drudzy domyślali się gorzej.
W czasie pobytu swojego w mieście młodziuchna i bardzo piękna wdowa, pomimo zajęcia ja-