Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/175

Ta strona została uwierzytelniona.

Justyna umiała temu zawsze zapobiegać w samych początkach.
Panie ze wsi, majętniejszych rodzin, które szerszy świat znały, umiały ocenić p. Jadwigę, nazywały ją „une personne très comme il faut“, zdawały się na jej smak, podziwiały skromne rachunki, a najmocniej intrygował je tu fortepian, nuty i nowe książki.
Modystka z takiemi upodobaniami, niewymagająca, niedroga, skromna, zdobywała ich serca. Nie śmiały się z nią spoufalać bliżej, ale niejedna, zmuszona w salonie czekać dłużej, przerzucała książki, przepatrywała nuty, wydobywała albumy i — zdumiewała się, nic nie rozumiejąc.
Nie było już potem mowy o artystce na reformie; zaczęto się domyślać jakiejś nieszczęśliwej, znacznego domu i dobrego urodzenia kobiety, w tej nieznajomej. Zyskiwała sobie sympatye, oświadczano się jej z niemi, chciano podzielać jej cierpienia; ale ona uśmiechała się swobodnie i zapewniała, że ze swego położenia była kontenta i na życie się skarżyć nie miała prawa.
Wistocie, interessa magazynu szły bardzo dobrze. W pierwszym roku zbyt był mały, nikt zakładu nie znał; powoli rozszerzało się koło osób znajomych; jedni polecali drugim i klientella panny Jadwigi, szczególniej po prowincyach sąsiednich, daleko się rozpowszechniła. Niektóre panie parę