Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/185

Ta strona została uwierzytelniona.

wy dowiedzieć się: co Justka po odebraniu tak ważnej wiadomości postanowiła?
Korciło go wielce dać znać biednemu Zygmuntowi, nad którym miał politowanie; lecz słowo dane nie pozwalało.
Wciągu dni kilku Justka musiała bić się z myślami i osnuwać różne plany, gdyż i domowi znajdowali ją zmienioną i Leon spostrzegł że pobladła i posmutniała.
Przywitała go nieco zmieszana i wprowadziła do saloniku. Rozmowa z trudnością się mogła zawiązać. Na pierwsze pytanie Justka odparła:
— Nic jeszcze nie postanowiłam. Tak mi tu było dobrze, spokojnie, a los mój zdawał się zapewnionym na przyszłość tak bezpiecznie, że mi żal się ztąd ruszyć — i po co?
— Odpowiem pani jej własnemi, dawniej często powtarzanemi wyrazami: — żyje się dla drugich. Będziesz pani miała środki do czynienia wiele dobrego: dlaczego się wahać?
— Bo dobrze czynić nie łatwo — poczęło dziewczę poważnie. — Żyć dla siebie potrafi każdy, dla ludzi, nawet z najlepszemi chęciami, można czasem nieść puszkę Pandory. Potrzeba wielkiej zarozumiałości, aby sobie pochlebiać, iż się użytecznym być potrafi.
— Przesadzone — kochana pani — odparł Leon,