Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/207

Ta strona została uwierzytelniona.

— To jest obowiązkiem pani — rzekł — otworzyć jej oczy. Ona warta czegoś lepszego, nie takiego ze śmiecia wydobytego pulcinella.... niech czeka, niech się rozpatrzy, znajdzie go, ale siebie poświęcić dla mnie — bo to jest poświęcenie — na to pozwolić nie mogę.
— Pozwól mi pan mówić zkolei, — odezwała się wysłuchawszy go Jolanta. Samo to co teraz z takim zapałem wygłosiłeś przeciwko sobie, jest najlepszym dowodem szlachetności jego charakteru: więc nie jesteś wcale tak moralnie upadłym, za jakiego chcesz uchodzić. We własnych oczach, wymagając od siebie zbyt wiele, nie licząc się z warunkami, możesz się widzieć dalekim od swojego ideału, ale ludziom wolno go sprawiedliwiej oceniać.
Justka ma dla was sympatyą, przywiązała się, potrzebuje was dla szczęścia; chcieć ją odciągnąć, ostudzić, byłoby próżnem. Serca nie bierze się argumentami, a pan przyrzekłeś sobie jej serce. Nie poniżaj się, staraj się podnieść.
Zimno skłonił się Zygmunt i potrząsnął głową:
— Dziękuję pani — rzekł — ale słowo jeszcze, czy Justka wie, czy się domyśla, że pani ze mną o tem mówić miałaś.
— Nie! — odparła żywo Jolanta — ale łatwo pojmujesz, że na taki krok nie ważyłabym się, gdybym nie miała pewności, iż serce jej zrozumia-