Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/30

Ta strona została uwierzytelniona.

Strach jednak i łzy wkrótce się zmieniły w jakąś nadzieję odważną, która odżywiła ją i pokrzepiła.
— Już mi chyba nigdzie gorzej nie będzie! — szeptała do siebie — choćbym u żydów służyć poszła, choćbym za prostą dziewkę do krów się najęła.
Myśl jej pobiegła z trwogą znowu do dworu Baranowieckiego. Tam jeszcze pewnie spali wszyscy, ale wkrótce miała się przebudzić Sędzina, a panna Hanna zawsze ją usiłowała uprzedzić i być już na nogach. Może więc zobaczyła jej sienniczek pusty, i już szukała zbiegłej; może myśleli, że się wyrwała do ogrodu.
Sądziła, że ucieczki nierychło się chyba dorozumieją, a nim gonić zaczną, ona już znajdzie się bezpieczną — daleko.