Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/34

Ta strona została uwierzytelniona.

męztwa. Położenie było wprawdzie gorsze, niż się spodziewała, ale była wolną; nie tu, to gdzieindziej musiała sobie znaleźć kątek. Ufała w Bogu.
W garderobie dzieci naprzód się postarały ją nakarmić, co ona wdzięcznie przyjęła, potem musiała pobawić się zniemi, choć ochoty do tego nie miała. Powitowska tymczasem po naradzie z mężem ferowała wyrok, ażeby sierotę gdzie oddać do klasztoru, bo tak wypuścić na zgubne imię w świat jużciż się nie godziło. Nie wiedziała o tem, że Justka, nasłuchawszy się u Sędziny różnych strasznych baśni o klasztornej niewoli, za nic w świecie-by się zamknąć w niej nie dała.
Dzieci wymodliły u matki, iż następny dzień dozwolone było sierocie spocząć tutaj.
Na noc odesłano ją na folwark ekonomowej.
Jest to prawdą niezaprzeczoną, że im się niżej schodzi w spółeczeństwie, w klassach uboższych, które cierpiały same i znają niedolę, tem więcej się znajduje współczucia dla niej niż u możnych, którzy nędzy wierzyć nie chcą, albo ją przypisują winie ludzi na nią wystawionych. Ekonomowa, gdy jej Justka historyą swą opowiedziała, zjęta została litością wielką dla biednego dziecka.
Ona sama uczynić nic nie mogła, ale chciała przynajmniej pokierować, obmyśleć cóś.
Z górą dziesięć lat mająca dziewczynka, umie-