Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/67

Ta strona została uwierzytelniona.


Kilka lat upłynęło od zniknięcia sieroty z Baranówki, a o biednej takiej istocie, ażeby zapomnieć zupełnie, tak długiego nie potrzeba czasu. Pamiętał o niej tylko mocno już postarzały i nogami suwający gumienny, który jednakże z szuflą i miotłą pozostawał na stanowisku w stodole, bo Sędzinka zmieniać sitek nie lubiła. Czasem z urazą może wspominała o niej sama jejmość, czując w duszy, że źle nie życzyła sierocie, ale zaszorstko i zaostro się z nią obchodziła. Nazywała ją niewdzięczną i głupią. Pani Porochowa, przypominając sobie zabawny figiel, który spłatała sąsiadce, cieszyła się, że się jej powiódł, a nie sądziła, ażeby Sędzina o współudziale w tem miała jaką wiadomość. Panie obie pozostały z sobą na tymsamym stopniu przyzwoitych sąsiedzkich stosunków, jakie je oddawna łączyły.
Baranówka nigdy nic nie potrzebowała od Zdunowa, a Zdunów niekiedy uciekał się o rozmaite