Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/80

Ta strona została uwierzytelniona.

— Imię przypadkowo podobne — rzekła — ale żeby to ona być mogła, nie sposób, niepodobieństwo! Przypomnijcież sobie tego szurgota — twarz, wzrost, cerę. Jakimże cudem ta poczwarka mogła się zmienić w ten ideał? Poprostu: niemożliwe.
— Ale ja nie wiem nic — dodał pan Leon — bom nie śmiał jej badać, nie miałem sposobności mówić z nią dłużej, parę słów zaledwie raczyła przemówić do mnie, bardzo łaskawie, obojętnych.
Cóż mama na to?
Milczenie było odpowiedzią w początku. Sędzinka westchnęła tylko parę razy, podparła się na ręku i zadumała.
— A Aureli?
— Aureli imienia jej nie pamiętał wcale i nie domyśla się niczego — rzekł Leon.
— A ty się domyślasz? — zapytała matka.
— Mnie się zdaje, że to nasza Justysia — odparł Leon.
— Nigdy w świecie — sprzeciwiła się Sędzinka. — Co znaczy imię? masz więcej jakie poszlaki?
— Żadnych innych, ale zkądże jej ta Baranówka?
— Przysłyszało ci się! — zawołała Sędzinka.