Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/84

Ta strona została uwierzytelniona.

tach, sama się poczęła przechadzać po pokojach.
Tryumf sąsiadki, której dobry uczynek mógł się wynagrodzić świetnem ożenieniem syna, jak kamień jej leżał na sercu. Mówiła sobie, że gotowa była wiele poświęcić, aby go niedopuścić! Zamknęła jednak w sobie smutne myśli i domysły.
Następnych dni strapione przeczucia jakieś tak ją zmogły, iż postanowiła pojechać w odwiedziny do Zdunowa, aby wybadać: czy Aureli tam jakiej wiadomości nie przywiózł, któraby na myśl o Justysi sąsiadkę mogła naprowadzić.
Nadzwyczaj rzadko bywała Sędzina w Zdunowie i często Porohowa dwie i trzy wizyty jej oddała, nim jedną mogła się poszczycić. Leon był na polowaniu, jechała więc sama z Rozalką.
Porohowa, jak zawsze, przyjęła ją z niezmiernemi demonstracyami czułości i wdzięczności, posadziła na pierwszem miejscu na kanapie, okazywała przejęcie tem dobrodziejstwem.
Aureli wszedł wkrótce do salonu, a Sędzinka miała sposobność porównać własnego syna do niego i trochę jej było kwaśno przyznać, że młody Poroch wyglądał pokaźniej, więcej panczykowato i pańsko. Pocieszała się tem, że Leonek za to