Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/86

Ta strona została uwierzytelniona.

O pannie baronównie mowy już nie było i Sędzinka się uspokoiła tem, że Porochowa nie domyślała się wcale Justki, a zatem i korzystać nie mogła z wyświadczonego dobrodziejstwa.
Aureli późną jesienią powracał do Warszawy, i niewiadomo, jak zrodził się projekt, iż matka go tam z siostrą odprowadzić miały. Porochowej, jak wszystkim matkom, zdawało się, że byle córkę z kąta wyrwała i pokazała światu, zaraz się ktoś musi znaleźć, co ją oceni i... pochwyci. Hoc erat in votis.
Miała więc pod opiekę Słociskiej wybrać się do Warszawy; o Justysi wistocie ani marzyła, ani przypuszczała, aby dziewczę, niepokaźne, zahukane, miały jakieś nadzwyczajne spotkać losy.