Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/92

Ta strona została uwierzytelniona.

zbyto się, chwytało łakomie wykształcenie, jak zapas na przyszłość.
Baron, do którego się przywiązała łatwo, pomimo nadzwyczajnej swej dobroci, budził w niej jakąś obawę.
Codzień przychodząc do niego na dzień dobry, spoglągała z trwogą przez drzwi uchylone, wsuwała się drżąca, jakby obawiała się nagłej jakiejś odmiany.
Dziadek chciałby ją był mieć czulszą, więcej wylaną, okazującą serce, roztkliwiającą się łatwo: Justka tego nie umiała i na to się nie siliła. Z zahukania w dzieciństwie pozostała jej nieufność jakaś i obawa.
Ale serce, że miała dobre, o tem się przekonywano, bo niemal co dzień ubogie dzieci obdarzała, od ust sobie odejmując.
Umysł żywiej może w niej się wykształcał, niż serce. Była tak długo spragnioną elementarza, że teraz post, na jaki ją skazywano, wyrobił władzę przyswajania sobie nadzwyczajną. Panna Jolanta, zapytywana przez barona na stronie, wydziwić się nie mogła.
— Jeżeli się to nie zwichnie, nie nabierze zarozumiałości, nie zarazi czem, będzie z niej kobieta wcale niepospolicie obdarzona, lecz męzkiego też ma wiele w sobie.
Męzka była w niej energia szczególniej, bo