Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

ci, prędzéj lub późniéj konać musi w powolnych męczarniach, dopóki ten brak żywota, nieuleczy się odrodzeniem religijnem.
I zmarł Zygmunt III., niepojęty przez nikogo, gdy nad zjednoczeniem narodu pracował nadaremnie, przeklinany, gdy nawracał, powitany krzykiem i buntem, gdy chciał w swych ręku skupić władzę, aby jéj użyć na spotężnienie Polski; zmarł nieopłakiwany, dając następcy dwie korony, jedną lekką, bo imieniem tylko koronę, drugą za ciężką niestety! Wojownik i rycerz nadewszystko, Władysław pomimo sławionych zwycięztw swoich, uczuł, że ani straconéj odzyskać, ani posiadanéj dźwignąć los mu nie pozwoli. Dziwnie czasem Bóg, w nieprzejrzanéj mądrości swéj splata królestw przeznaczenie; tu, brakło potomków, gdy ich najwięcéj było potrzeba, nie dostawało siły, uciekało życie, gdy na niém zależała przyszłość kraju. Wstąpił na tron brat drugi, mnich, żołnierz, lecz nie na władzcę stworzony, i w chwili gdy się o czczy tytuł upierał, prawdziwe królestwo jego, los mu miał wydrzeć z rąk słabych. Zewsząd chmurny był widnokrąg nad utrapioną Polską, sąsiedzi godzili, by ją rozszarpać i zniszczyć, gmach wiekowy chwiał się łamany wewnątrz i