Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.

mieszczańskich domóstw dźwiga się poważnie. Do koła murów, znać dawno niewidziały wojny i niesłużyły za ochronę; — poczepiały się swobodnie drewniane klatki, jak gniazda jaskółek, coraz rozprzestrzeniając się daléj a szérzéj. Są to kramiki przekupniów, którzy pod mitrami klasztoru stoją czekając na pielgrzymów z pamiątkami Jasnéj-Góry, i znajdziesz u nich obrazki Bogarodzicy wielkie i małe, drogie i tanie, złociste i skromne, na blasze i na papierze; pobożne książeczki, pieśni na chwałę Bożej Matki, szkaplerze z Jéj imieniem, krzyżyki, paciórki, różańce i owe listy misternie sztychowane, w których środku błyszczy obraz cudowny, i tysiące innych drobnostek, co je w każde święto i niedzielę święcą Paulini u ołtarza, ocierają o cyprysową deskę i rozdają nazad wędrowcóm. Znaczna tu część uboższych mieszczan pod płaszczem swéj opiekunki na życie zarabia, żywiąc się pobożnością tłumów, które falami płyną do cudownego obrazu.
I dziś tu nie pusto; lecz jakże tu było w święte owe, w złote wieki wiary niezachwianéj jeszcze i gorącéj czci Bogarodzicy. Nietylko Polska cała, Ruś, Litwa, Mazowsze, Szląsk pograniczny dostarczały pobożnych pątników; słały je Czechy, Morawy, Węgry i Niemcy i dalsze świata kraje,