Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom II.djvu/83

Ta strona została uwierzytelniona.
83

I niezważając czy szwed rozumie go czy nie, zamknął mu fórtę przed nosem.
Opiły przybysz posłuchał jak się słucha drzew szumu, dosłyszawszy nazwisk tylko, popatrzał obałwanionym wzrokiem, zawrócił się i powoli mrucząc kroczył nazad, zkąd przyszedł.
W klasztorze między zakonnikami, z powodu uwięzienia Błeszyńskiego i Małachowskiego, panował smutek i strapienie. Wszyscy ubolewali nad ich losem, choć go jeszcze nie znali, domyślając się tylko; groźba że ich zatrzymają, myśl że uprowadzić z sobą mogą, że narażono ich na niewolę i wygnanie, dręczyła wszystkich. Starsi przecie widząc konieczność tego kroku, ten wybuch żalu powszechnego, uwagami zdrowemi uśmierzali.
Krom wielkiego strapienia wszystkich, był i inny powód niepokoju powszechnego, z przyczyny pochwycenia zakonników. Szwedzi zapowiedziawszy, że za piérwszym wystrzałem twierdzy, powieszą mnichów, korzystali z tego fortelu wojennego. Wejhard był pomysłu twórcą. Skutkiem piérwszéj chwili popłochu, w któréj zaniemiały działa Jasno-Górskie, a lud na murach w obawie o życie xięży, stanął wryty; — szwedzi opasali górę i poczęli rwać się ku jéj