Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/246

Ta strona została uwierzytelniona.
236
1410.

sam biskup przybył ziemie swe poddać i hołd złożyć.
Stan Prus był opłakany i przerażenie największe, bezład zupełny. Zakon tracił wszelką otuchę i nadzieję obrony, i gdyby nie odwaga Hr. Henryka von Plauen komandora Swiecia, który pośpieszył ostatek sił zebrać i Malborga bronić, Krzyżacy jużby się po Grünwaldskiéj potrzebie nie podnieśli.
Kraj cały był w rozpaczy, zamki ogołocone, lud rozpierzchły poddawał się wszędzie, grody otwierały bramy; opór zdawał szaleństwem, w samym Zakonie posłuszeństwa nie było. Bracia zabierali, co kto mógł zarwać, rozdzierali skarbce i uciekali do Niemiec; ślachta i mieszczanie pozostałych zmuszali poddawać się Królowi. W tak rozpaczliwém położeniu, Henryk von Plauen sam jeden ufał jeszcze w tajemną siłę Zakonu, i podźwignienie się po śmiertelnéj klęsce. Wysłany do Pomorza, dla obrony granic, dowiedział się o bitwie pod Tannenbergiem, połączył z Hr. Henrykiem von Plauen stryjem swoim, który zapóźno przyciągnąwszy, w boju pod Grünwaldem nie był, i trzeciego dnia po odebraniu wiadomości o porażce stanął już w Marienburgu. Tu zebrawszy zrozpaczonych rycerzy na radę, oświadczył im, że postanowił się bronić. Wzięcie stolicy téj stanowiło o losie Zakonu, gdyż Król był w myśli zaraz po zdobyciu jéj, ogłosić rozwiązanie Zgromadzenia tego i objąć jego posiadłości.
Zamek Malborski wszakże niełatwy był do zdobycia; spiesznie zebrano żywność, lud z miasta dla obrony jego, a miasto same spalono. Ratusz tylko i kościoł jeden zostawując na pogorzelisku.
Oręż, z którego ogołocona była twierdza, ściągniono z krzyżackich zamków pobliższych, żywność także i wszelkie