Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/143

Ta strona została skorygowana.

jak mógł, najprzyjemniej. Kancelarja nawet, znajdująca się przy Miodowej, umyślnie może odłączona była całkowicie od prywatnego mieszkania mecenasa, który zajmował piękny apartament na Krakowskiem. Ludzie, dobrze znający go, utrzymywali nawet, iż miał dwie odrębne fizjognomje, jedną urzędową, chłodną, zamyśloną, poważną, — drugą domową, uprzejmą, wesołą i miłą. Pan mecenas nie był żonaty, lecz dom utrzymywał otwarty, na stopie bardzo świetnej i niemal co wieczora miewał u siebie gości, zebrania, małego wista, wesołą pogadankę, dobrą wieczerzę... Schodzili się doń ludzie, jak on, potrzebujący po pracy wytchnienia i rozrywki, rozprawiano o literaturze, o sztuce, o teatrze zwłaszcza i muzyce, których mecenas był wielkim znawcą i miłośnikiem. Choć się tem nie popisywał, przyznawano mu parę dowcipnych komedyjek, grywanych z powodzeniem w teatrze Rozmaitości, pod półprzezroczystym pseudonimem Twardokostskiego.
Hartknoch należał też do najsurowszych sędziów gry artystów, miał swe krzesło roczne na obu scenach i zajmował się gorąco każdą nowością i każdem debjutem zjawiającego się artysty. Nie poznałby go był, kto po wieczorze, spędzonym na miłej gawędzie w jego domu, nazajutrz rano zaszedł na ulicę Miodową. Tu on był tylko prawnikiem, tylko czynnym obrońcą i doradcą swoich klientów; słowa się odeń dopytać nie było można o tem, co go wczoraj jeszcze najgoręcej zajmowało. Kancelarja, zawsze pełna, przy znacznej liczbie sekretarzy i pomocników zaledwie wydołać mogła napływającym na odgłos jego zręczności i gorliwości pacjentom... Trafiało się nawet, iż ci, co się opóźnili na Miodową, gonili go potem i szukali na Krakowskiem, lecz napróżno. Hartknoch przyjmował grzecznie przybyłych, ale nielitościwie odsyłał ich do kancelarji. Wieczorem za nic w świecie nie byłby dał konsultacji, ani się zajął żadnym interesem.
Pomimo tej surowości, nie zbywało mu na pracy,