Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/136

Ta strona została uwierzytelniona.

Jest to tak dalece prawdą, że przy rozbiorze kraju, na bezecnej pamięci Sejmie Grodzieńskim za Siewersowskiego poselstwa, z wyjątkiem kilku ludzi, ogół szalał i balował — wielki duch dni naszych tyrania Moskwy wypielęgnowała...
Styczeń wielkiej pamięci 1863 roku poczynał się; rewolucja przyśpieszonymi krokami zbliżała, pchali do niej Moskale, Wielopolski, i lud który za długo miał cierpliwość... bystrzejsze umysły widziały jej konieczność.
Jednego z tych wieczorów zimowych, któreśmy przeżyli w trwodze nieustannej Stanisław siedział za okrągłym stolikiem z Magdzią, na cichej rozmowie, podparty na ręku, patrzał na twarz jej pogodną i dumał. Dziewczę robiło pończoszkę. Lenia grała na fortepianie, stara Bylska siedziała w swoim pokoju...
Im się zdawało jakby we dwoje tylko byli na szerokim świecie. W ich rozmowie nie było wiele słów, rozumieli się półwyrazami, uśmiechem, wejrzeniem, duchem, wyrazy więcej im przeszkadzały, niż pomagały do rozmowy...
Tylko wśród niej, gdy głośniej co na ulicy szczęknęło, Magdzia zawsze pamiętna niebezpieczeństwa, które zagrażało Naumowowi, drgała, nastawiała ucha i twarzyczka jej bladła nagle.
Tego dnia właśnie, Naumów, przechodząc ulicą dostrzeżony był przez jenerałównę, która się za nim aż wychyliła z powozu, uciekł ale jakiś niepokój pozostał mu w duszy, czuł że go szukać będą. Magdzia, której o tym poszepnął, prosiła go aby się gdzie ukrył, lękała się, aby go u nich nie poszukiwano, ale