Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/62

Ta strona została uwierzytelniona.

spostrzega ponad kolejami świata zbudowanymi w Afryce i w Indiach, dziwna mieszanina najdzikszego barbarzyństwa i owoców przyniesionej cywilizacji obcej. Wszystko co zdobyła ludzkość jest w Moskwie pożyczone, przywoźne, despotyzm i niewola nie dozwoliły krajowi o własnych siłach żadnego zrobić postępu; a poprzylepiane na tle tym wynalazki, zdobycze, dziwnie odbijają od gruntu na którym nie wyrosły. Mimo liberalnych reform w ludziach, na wszystkich szczeblach widać azjatycką jakąś różnicę kast, oddzielającą człowieka od człowieka, społeczność dotykalnie rozbitą na warstwy, które się stykają nie mieszając. Obok chaty z krąglaków, pałac murowany, przy bronie z gałęzi chodzi siewnik amerykański, fabryka cukru ociera się o ostróg pełen więźniów, kolej żelazna przecina puszcze bezdrożne... pełno sprzeczności, anomalii, niepojętych zagadek, wszystkie języki jak przy wieży Babel, wszystkie pojęcia zmieszane, racjonalizm wyuzdany i fanatyzm jakby pierwszych wieków, sekty i niedowiarstwo, a ponad tym wszystkim żądza używania chciwa, nienasycona, wyłamująca się ze wszelkich praw moralności ogólnej. — Nawet po raz pierwszy wjeżdżając do biednego Królestwa, uderza niezmierna różnica kraju, który inaczej się cywilizacji swej dorabiał, powoli, o własnych siłach. Tu wszystko jest lepiej przyswojone, mocniej zrosłe z gruntem, na którym stoi. Moskwa rewolucyjna, pozbawiona tradycji, w konwulsjach despotyzmu lękliwego przerzucająca się na łożu Prokusta, sądzi, że i u nas jak u siebie dosyć jednego Milutyna, aby dziewięćset-letnią pogrzebać przeszłość — bo wyrokuje z siebie