Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/145

Ta strona została skorygowana.

— przeczucia. Zbliżanie się osób, wypadków, odczuwa się mimowoli. Ludzie wielce czuli, po niepokoju, jakiego doznają, dowiadują się, że nimi zajęty jest nieprzyjaciel, prześladowca lub ktoś, co ich kocha.
Natężone zaprzątnienie daje się niezawodnie czuć temu, kto jest jego przedmiotem. Długo, bo aż do szesnastego wieku wierzono, iż zdala, samém pragnieniem śmierci czyjéjś, zabić go można. Dodatkowa ceremonia z woskową figurką była tylko uobrazowaniem czynności ducha.
Ja dziś jeszcze w to wierzę, że gdyby kto zdobył się na taką potęgę, na tak olbrzymią nienawiść lub miłość, aby jéj prąd przebiegł przestrzenie i zwyciężył krzyżujące go siły — mógłby dokazać cudu.
Przypisujemy siłę podobną modlitwie. Ach! są w życiu istotnie tajemnice, o których filozofom się nie śniło...
Wszystek duch świata jest z sobą, jeśli nie w istotnym, to w możliwym związku... Wierzę w jasnowidzenie, przeczucie, w działanie niewidzialne istoty jednéj na drugą, w natchnienie zesłane zdaleka... w potęgę istoty zamkniętéj w człowieku...
Ale, jak są ślepi i głusi, są téż ludzie pozbawieni tego — zmysłu — nie — téj władzy, — i tak samo są drudzy, którzy ją umieli podnieść w sobie do wysokiéj potęgi. Kamieniem ciskać potrzeba się uczyć, i żeby myślą a duchem wyjść za pospolite szranki, wysiłku potrzeba...
Wśród nocy, która się nieskończenie długą wydaje — chwilami najmniejszego nawet szelestu... Drzewa gdzieś daleko, więc ich szum tu nie dochodzi. Wiatr czasem dziko zawyje w podwórzach między murami, ale z wiatrem rozmówić się nie można... Nic nie przynosi oprócz gniewów, i nic nie rozumie... Gdy nie może łamać i wywracać, zły jest. Taka jego natura...