Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/178

Ta strona została skorygowana.

— Ani się pan waż z czémś podobném występować! — zawołał. Tego tylko brakło! Jesteś tu obcym i będziesz nam spokój zakłócał?... Przestrzegam — nie waż się pan ani mówić, ani myśléć o tém!
— Panie Halmuth — odpowiedziałem mu z krwią zimną, — z ust pańskich słyszałem, że sam z robotnika stałeś się właścicielem drukarni: nie maszże nad tymi braćmi swymi litości?
Poruszył ramionami.
— Ba! niech tak pracują, jak ja! — odparł — a nie? to niech sobie giną. Co mnie do tego! Ja o sobie i o dzieciach moich myśléć jestem obowiązany.
Na tém skończyło się wszystko — rozstaliśmy się kwaśno.
Wkrótce potém nastąpiła zmowa, bezrobocie, układy, powiększenie płacy, które przewidziéć było łatwo...

KONIEC.[1]
1884.


  1. Niedrukowany epilog Nocy Bezsennych znajduje się w utworze Adama Krechowieckiego pt. Józef Ignacy Kraszewski.