Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/55

Ta strona została skorygowana.
J. I. Kraszewski.
NOCE BEZSENNE.
FANTAZYE NA TLE CZARNÉM.

(Ciąg dalszy).

Prawda i to, że brak wziętości i uznania sprawia, iż na dzieła ludzi odsądzonych od geniuszu i talentu nie zwraca nikt uwagi, piękności w nich poszukiwać nie będzie — więc, choćby więcéj wartały niż mówią, zapominane są i zaniedbywane.
Tymczasem to, co okrzyczano jako mistrzowskie, rozbiéra się, ocenia, rozpatruje i strona dodatnia się podnosi.
A razem z tém, choćby Shakespeare przez lat sto, a Dante przez parę set lat był zaniedbany — dzieła ich znajdą w pokoleniach późniejszych wielbicieli.
Próżne to więc mozoły i praca — w prezentowaniu się potomności, w dorabianiu sławy... Duch, który się w dziełach zawiéra, czyni je tém, czém być — zasługują.
Od czasów Homera ludzkość przeżyła tysiące lat; zestarzał poeta, a nie stracił nic, bo pieśń życie w sobie miała. Jest to poezya piérwotna, często nieforemna, ale wyrosła sama z ziemi — i jest najdoskonalszém słowem ducha swojego czasu.
A to, co swój czas maluje, wypowiada, odśpiéwuje — żyć będzie.
Z człowieka, z ludzi, z dziejów nie pozostaje nic — oprócz garści popiołu i — słowa, zapisanego lub z ust do ust podawanego.
To, co w rzeczywistości, w żywocie powszednim ma wielkie znaczenie, wagę ogromną — znika bez śladu; słowo, pieśń, dzieło sztuki, stosunkowo podrzędne, nie cenione, lekceważone — trwa i wiekuje.
Piśmiennictwo dziś tak olbrzymio rozrosłe, naturalnie całe do potomności przejść nie może. Co z niego zostanie? co zginie? tego nie odgadnie nikt, bo niepodobna przewidziéć, na jakie kataklizmy społeczne i kosmiczne świat narażony będzie. Biblioteki nasze może spotkać los aleksandryjskiéj... Literatura téż, tak jak dziś jest, głównie służy potrzebom dnia każdego, i — służba ta stanowi jéj obowiązek...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Jak często bezmyślne jakieś słowo, rzucone w danéj chwili, przechodzi z ust do ust hasłem