Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Orbeka.djvu/227

Ta strona została uwierzytelniona.

ne w tym wieku stroju, elegancyi, bielidła, różu, dorabianych zębów i farbowanych włosów, i — upodobanie w grze, nad którą trawiła cały czas wolny od pacierzy i toalety. Grała we wszystkie gry, jakie naówczas były w używaniu. Lubiła przy tém stół wykwintny i trzymała kucharza Francuza, który pulpety i pasztety doskonale przyprawiać umiał.
Baron Klapka był z nią tak szczęśliwy iż z uwielbieniem i czcią największą, różami usłanym gościńcem, doszedł do końca żywota, dziękując Opatrzności za ten klejnot nieoceniony, który mu dała w nagrodę trudów i pracy.
Poprzedził on ją o kilka lat do grobu, zapisując cały swój ogromny majątek ubóstwianéj baronowéj.
Zjawili się naówczas na dworze jéj, dotąd niewidzialni krewni, kuzynowie po matce, ojcu, dziadzie, po mężach, po stryjach, a nie było prawie miesiąca, żeby się ktoś nowy nie przypytał do pokrewieństwa.
Jakkolwiek bezinteresowną zapewne miłością i dowodami choć nieco spóźnionego szacunku otaczano matronę — przykrego zawodu doznać musiała familia jéj, przekonawszy się, po zgonie, iż baronowa nie wielką do tych oznak poszanowania przywiązywać musiała uwagę.
Na dworze bawił od lat wielu znakomity lekarz, który miał staranie o zdrowiu staruszki i w szczególnych u niéj był łaskach. Przewidywano wcześnie, że zapewne znaczny uczyni mu zapis, ale nikt się nie spodziewał, aby mu cały legowała majątek. Tak się jednak stało, z wyjątkiem drobnych darów dla sług, zapisu na msze i nabożeństwa, na wystawienie pomnika, na utrzymanie osieroconych Bonończyków, i t. p., cała fortuna Klapków dostała się doktorowi. Trzeba mu oddać sprawiedliwość, iż napisał dobro-