się skarżył, żeście mnie tu głodem morzyli, rzekł P. Barbier.
— A to do mnie nic nie należy, odpowiedział Burczak machając ręką, skarżcie WMość P. Marszałka Dworu, który już śpi na drugi bok, i pewnie się go nie dobudzicie, chyba jutro rano jak sam jeść zechce.
— Ależ panie dacie nam co jeść? spytał Sumiński grzecznie, musicie tu mieć zapasik w szafce?
— I nie wypiéram się, że mam i że dam, rzekł Burczak, ale jeśli dam, to nie z obowiązku uważajcie WMość, ale proprio motu, z łaski i dobréj woli.
— My, odpowiedział śmiejąc się Sumiński, jedną tylko mamy gębę i jeden żołądek każdy, a wszystko to nam jedno, czy one się napełnią z obowiązku, czy z łaski.
— Ale to post, Panowie.
— Cóż WMość masz w téj Almarji, spytał Barberjusz podkładając ogień.
— Co! Hm! troszkę smażonéj rybki w oleju, trochę grzaneczek z czosnkiem, dzbanusio piwka.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnia z xiążąt Słuckich Tom 1.pdf/61
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/a/a2/J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Ostatnia_z_xi%C4%85%C5%BC%C4%85t_S%C5%82uckich_Tom_1.pdf/page61-631px-J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Ostatnia_z_xi%C4%85%C5%BC%C4%85t_S%C5%82uckich_Tom_1.pdf.jpg)