— Tęgie jakieś wińsko, boję się, żeby mi głowy nie zamęciło.
— Słabiuteńkie, jakem Stypejko! przerwał gospodarz, można go pić gdyby wodę! Tak to ono sobie piecze, ale to uczciwe żołądkowe, do głowy nie idzie.
— A no, na drugą nogę, rzekł nieznajomy i przepił.
P. Brożek mu znów odpowiedział.
— A no, do Trójcy, rzekł śmiejąc się drugi.
Na te słowa pobladł P. Brożek, jakby go węch heretyka zaleciał i rzekł:
— Co to WMość o Trójcy Najświętszéj przy kubku spominacie, alboście to, z przeproszeniem, z konfederacji.
— Nie — nie — rzekł poglądając na towarzysza nieznajomy — nie — nie — Tak się to wyśliznęło z gorącości. Znacie WMość przysłowie. Omne trinum perfectum.
I przepili znowu do siebie, kłaniając się jeden drugiemu. Wtém zaczął starszy.
— Toście to WMość z Chodkiewiczowskiéj kamienicy?
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnia z xiążąt Słuckich Tom 1.pdf/86
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/a/a2/J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Ostatnia_z_xi%C4%85%C5%BC%C4%85t_S%C5%82uckich_Tom_1.pdf/page86-631px-J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Ostatnia_z_xi%C4%85%C5%BC%C4%85t_S%C5%82uckich_Tom_1.pdf.jpg)