— Dość Teresso, dość, słabo mi, mówić nie mogę, zasnę może.
Xiąże rozkazał pokojowcowi wywołać P. Teressę.
— Xiężna Pani gorzéj? zapytał jéj surowo.
— Coraz gorzéj, odpowiedziała z westchnieniem. Dziś gorzéj niż kiedykolwiek, przeraziło ją strzelanie z moździerzy — Zasypia i zrywa się, krzycząc przez sen z gorączki.
— Myślicie że nie wytrzyma nocy? spytał zimno Xiąże.
— Niech Bóg uchowa nas od tego nieszczęścia! twarz zakrywając rękoma zawołała sługa. Alboż wiém! I zaczęła płakać.
Xiąże spójrzał, wzruszył ramionami i odszedł; a idąc przez puste komnaty mówił do siebie.
— Gdyby umarła, umarła bez zapisu, bez ostatniéj woli! Na cóż bo było spuszczać się i do ostatniéj chwili odkładać, sam winienem, sam winienem. Potrzeba było wcześniéj o tém pomyśléć.
Wrócił i słuchał u drzwi — Nic słychać nie było, tylko trzask palących się drewek na ko-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnia z xiążąt Słuckich Tom 3.pdf/147
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/7c/J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Ostatnia_z_xi%C4%85%C5%BC%C4%85t_S%C5%82uckich_Tom_3.pdf/page147-672px-J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Ostatnia_z_xi%C4%85%C5%BC%C4%85t_S%C5%82uckich_Tom_3.pdf.jpg)