Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/259

Ta strona została skorygowana.

jak hrabina nazwała mnie — tchórzem. — Pchnąłem wszystko na czerwoną i przegrałem.
To był istotny mojego nieszczęścia początek, wpadłem bowiem w pasję, straciłem kontenans i nie zważając na nic, grając resztkami coraz ryzykowniej, wpakowałem w ten bank wszystko do ostatniego grosza...
Jestem pewien, że gdybym miał co postawić jeszcze, odegrałbym się...
Wczoraj notowałem sobie serjo... i szło mi cudownie — ale już niemam co stawić. Na list i weksel z Wilczej góry oczekuję napróżno. — Miałem z początku myśl pożyczyć u Naboba, i byłbym to zrobił, ale wyjechali nazad do San-Remo czy dalej.
Niech Mama będzie łaskawa ratuje mnie co prędzej — inaczej z głodu umrę i z desperacji...


Jakim sposobem się wyzwolił z Monaco autor tego pamiętnika, dokładnej nie mamy wiadomości.
Z poszukiwań na które nazwanie Wilczej góry nas naprowadziło — okazuje się, że hrabina Matka zmarła jakoś w tym czasie, zostawując interesa w bardzo złym stanie i że hr. Adaś przybył po jej pogrzebie do domu chory, zestarzały i z wielu złudzeń