Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/55

Ta strona została skorygowana.

taką skalę jak tam nie znajdzie. Opowiadał mi, że chciał zaprowadzić dla rozrywki polowanie na szczury z daksami, to się z niego śmiano. O boksach nikt wyobrażenia niema...
Polowania odbywają się starym obyczajem, bez należytych form. Z wyścigami, które z wielką biedą zaprowadzono, mają tysiączne kłopoty, żeby to było do czegoś ludzkiego podobne. — Hrabia Ferdynand ma to sobie za punkt honoru, ażeby kraj inicjować do tych szlachetnych zabaw... Ale cóż: nasza szlachta pnie się, zaraz na równi chcąc iść z nami, rujnując się na chabety, ani jockejów dobrych, ani metody, ani znajomości rzeczy, i turf okrywają śmiesznością...
Na dwa, trzy konie ledwie się kraj zdobyć może i to zawsze też same. Zakłady małe, prawdziwej pasji niema, tylko próżności dużo. Wiele się jednak już podobno zrobiło i hrabia upewnia, że postęp widoczny.
Kilku półpanków się zrujnowało, ale cóż to znaczy wobec zysku jaki kraj odnosi cywilizując się i nabierając szlachetnych tych pasji. — Wiele jeszcze czasu upłynie nim się to da wydoskonalić... Ferdynand zaprowadził mnie potem do Belli... na herbatę...