Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Karol.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.



Jest to jedna z powieści, które w młodości mojéj wylęgły się, więcéj z marzeń o świecie, niż z postrzeżeń nad światem. Przebiegając ulice Wilna wieczorem, gdy padał mrok nocny, wpatrywałem się ciekawie w przesuwające postacie, starałem się odgadnąć dokąd, po co, z jaką myślą dążyły? Nieraz goniłem za posępną twarzą, pod której brwią nawisłą szukałem dziwacznéj powieści. Wróciwszy potém do samotnego mieszkania rozplatałem moje marzenia, rozrzucałem je, i wiłem z nich powieści tak dziwaczne, jak postacie sunące się po ulicy o zmroku, jak myśl młodego, gdy ją