wszystko psuć zaczął: wynalazł zaraz, że ona mnie nie rozumie, gdy przeciwnie, jam tego anioła był niegodny i serca jego pojąć nie umiałem; domyślił się kochanków, gdzie może byli przyjaciele, gdzie szukano tylko pociechy i współczucia; zatruł mi pożycie wątpliwością, i obojętnością, żądzą jakąś namiętności gwałtownych, nienasyconych... Broniłem się mu ze łzami; biedna Antosia pojąć nie mogła po wieczornym uścisku rannego gniewu i szyderstwa, tych przemian czułości i niewiary, które wybuchały z kolei. Nakoniec rzadszemi coraz stały się przywiązania dowody, jam płakał, on odciągał, porzuciłem dom.. wybiegłem w świat.
A i któż opisze, com doznał w chwilach oprzytomnienia, płacząc po straconém szczęściu, po cichym dworku i osierociałéj Antosi... Nieraz przy pięknéj Adeli, nowéj mojéj kochance, dla któréj traciłem com miał tylko, rzucał mnie Kain i odskakiwałem od niéj ze wstrętem, uciekałem z obrzydzeniem; to znowu gdy mnie ten zły duch opętał, leżałem u nóg jéj, usiłując przebłagać... Wszystkie namiętności, ktoremi brzydziła się druga moja połowa, rozbudził we
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Podróż do miasteczka.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f2/J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Podr%C3%B3%C5%BC_do_miasteczka.djvu/page100-1024px-J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Podr%C3%B3%C5%BC_do_miasteczka.djvu.jpg)