Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/206

Ta strona została uwierzytelniona.

196
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

Postacie obrazów, powieści, musiały mieć nazwiska: nowy kłopot z nimi! Niepodobna wszystkich bohaterów po staremu mianować Staruszkiewiczami, Zalocińskimi, Fircykiewiczami i t. p.; trzeba żeby i nazwisko nosiło cechę prawdy miejscowéj: a nuż się trafi w herbarzu Niesieckiego drugie takie, cała rodzina w krzyk, lament, lecą listy po listach, anonimy szlą mu groźby, zjawiają się postacie rozpłomienione gniewem... nie wiedzieć co począć z niemi. Bij się w piersi i przepraszaj.
Jeden z takich wypadków niezmiernie był przykry Szarskiemu. W ostatniém z pism swoich odmalował on dom, który nie wiem komu podejrzliwemu podobało się uznać za odbicie familii Ciemięgów. Że Szarski nie myślał o tém, to pewna; ale dość rzucić na wiatr tego rodzaju podejrzenie, żeby obudzić posądzenia i gniewy. Usłużny jakiś przyjaciel szepnął o tém saméj pani: posłano żywo po książkę, poczęto ją czytać... Sam pan protestował, Emilka serdecznie się śmiała; ale mama wzięła to do serca, druga siostra uwierzyła także, i jak zaczęli każde słowo roztłómaczać, przekonali się, iż w istocie zostali ad vivum odmalowani. Nie było najmniejszego podobieństwa między rodziną w obrazie a rodziną zacną choć śmieszną państwa Ciemięgów; ale liczba córek była równa, a na nieszczęście znalazły się w opisie i na stoliku filiżanki niebieskie... więcéj nie było potrzeba! Matka zaklęła się, że za pierwszą bytnością Szarskiego srodze mu da uczuć swoją krzywdę.
Nic o tém nie wiedziała niewinna ofiara — i po kilku tygodniach, wedle zwyczaju wszedł Stanisław do domu państwu Ciemięgów z czystém i spokojném sumieniem. Zdziwił się, postrzegając po twarzach czer-