Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/72

Ta strona została uwierzytelniona.

62
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

powtarzano, żeby ciekawości księcia nie obudzić. Sama księżna dowiedziała się niektórych apokryfowych, ale dobrze dosztukowanych szczegółów od swojéj garderobiany, i zamyśliła się głęboko, związując na noc włosy.
— Musi to być nieokrzesane stworzeńko, mówiła w duchu; ale wcale ładny mężczyzna, ma coś poetycznego w sobie... Poeta! poeta! Gdyby mi nie szło o męża, który się tych krewnych z drugiego świata nastraszyć może, prosićbym go kazała przez papę.. A! pośmielibyśmy się szczerze z naszych dziecinnych miłostek!
Westchnęła w duchu.
— A... dobre to podobno były czasy; przecięż nie zamieniałabym ich na dzisiejsze. Nie! nie! ale na godzinę, na chwilę, gdyby do białéj sukienki owéj, do tych uczuć, do tego ogródka i kwiatków powrócić można!
Westchnęła raz jeszcze uśmiechając się do siebie w zwierciedle, tak jéj z tym smutkiem ładnie było!
— Co za dzieciństwo! co za dzieciństwo! zawołała: que je suis bête!
Mimo to, nazajutrz była mowa między nią a rodzicami o Szarskim; napomknęła księżna, że możeby się godziło, gdy książę pojedzie w sąsiedztwo, prosić Stanisława... Na tém się skończyło.
Dość takiéj myśli zarodka, żeby rozpieszczone dziecię uparło się fantazyi swojéj dogodzić. Adela wyprawiwszy na dwa dni męża w sąsiedztwo na polowanie, nazajutrz zaraz wyrobić potrafiła na ojcu, że po Stanisława posłał.
Wielkie zaprawdę było podziwienie jego, gdy grzeczno-zimny bilecik kuzynka odebrał; ale ojciec