Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Powieść bez tytułu Cz. 2.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.

69
POWIEŚĆ BEZ TYTUŁU.

strzegłszy między domowymi nieznajomego, którego fizyognomia go uderzyła przypomnienim rysów gdzieś znajomych, zastanowił się, szukając po głowie, ktoby to był taki?
Po obejściu się jego z Szarskimi znać było, że czuł jaką robił łaskę, zostając ich zięciem; oni znowu aż do zbytku korząc się przed nim, zdawali się potwierdzać postępowaniem swojém jego przekonanie, tak dziwnie mu nadskakiwali. Gospodarz łamał sobie głowę, jak tu zaprezentować przybysza, którego nie chciał nazwać kuzynkiem, a nie mógł inaczéj?...
— Mam honor prezentować w. książęcéj mości mego... tu coś połknął i udławił się jak kością — pana Stanisława Szarskiego.
Książę ucho miał dobre i pamięć niezgorszą; przyszła mu zaraz na myśl scena owa ze Stanisławem w Wilnie, w któréj nie najpiękniejszą odegrał rolę ale udał, że nie poznał Szarskiego, zamilkł i skłonił się grzecznie. Mina jego jednak okazywała, że mu ten gość nie był do smaku, bo się skrzywił, nosem zakręcił, i pod pozorem odpoczynku i zmiany ubioru, znikł natychmiast z pokoju.
Obiad skończył się milcząco, a wprędce po nim Stanisław, nie zatrzymywany, pożegnał krewnych, swobodniéj oddychając wyjechawszy z pod ich dachu, nie bez żalu jednak po Adeli, tak dziwnie, tak niepojęcie zmienionéj.


Pobyt Stanisława w Krasnobrodzie nie przeciągnął się też długo; gdyż cd pierwszego dnia przekonał się