Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/119

Ta strona została skorygowana.

— Jak pani sądzisz....
Długo z wachlarzem bawiła się piękność — patrzała na malowane na nim obrazki, nie mówiła nic, podniosła główkę potém i z uśmiechem zalotnym szepnęła cicho:
Nous lui ferons signer ça!
Sievers chwycił ją za rączkę....
— Staraj się pani o to... przygotuj go... powiedz mu... że swe położenie pogorszy długim oporem.... Cesarzowa chce tego... a jéj wola spełnić się musi....
Markiza wstała z kanapki i zaczęła poprawiać swą muślinową sukienkę fałdzistą, nie dobrze osłaniającą kształty tak piękne, iż patrząc na nie, wierzyć w nie się nie chciało.
— O! traktat z Rosyą — odezwała się — ten wreszcie nie ma wątpliwości, że i Izba i król podpiszą — mais l’autre...
Zrobiła minkę nastraszoną.
— A! wiem to! wiem! Wszyscy oni mówią — niech cesarzowa całą bierze Rzeczpospolitą — niech nas zagarnie... byleśmy nie poszli pod panowanie tego, który nas zdradził.... Tu wstręt jest nad wyraz wszelki.
Do tego traktatu... ha! użyję siły....
Prusy nas zmusiły... niechętnie oddajemy im ten kraj.... Gdańsk i Toruń w ich rękach!! Ale konieczności polityczne.... Umieli nas podejść i zmusić.... Stało się!
— A! ja się na polityce nie rozumiem — odpowiedziała kobieta... to tylko słyszę, wiem, widzę, że stokroć prędzéj traktat z Rosyą stanie... niż tamten drugi... i król...
— Mów mu pani zawczasu, że temu się oprzeć nie podobna... Imperatorowa podpisała traktat... Nie dopuści wziąć więcéj... ale to, do czego się zobowiązała...
Daj mu pani uczuć, że walka jest daremną... Działaj pani na słaby umysł jego... Staraj się natchnąć panią Krakowską... Ja wiele, wiele liczę na panią i — wiele chcę jéj być wdzięcznym, boby mi