Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stańczykowa kronika od roku 1503 do 1508.djvu/40

Ta strona została skorygowana.

ludzi dosyć zebrał, a było na on czas w sejmowej izbie siła dworzan królewskich, duchownych, pacholąt i różnego ludu. Na których zaraz wskazując palcem on Tatarzyn rzekł:
— A tychże na co karmicie, jeśli do wojny są niezdatni?
Tu mu jęli tłumaczyć, jako u nas nie Orda, ano jedni do wojny, drudzy za się do rolej, inni do służby Bożej, inni do rzemiosł, przeznaczeni, inni do opatrywania zamków i spraw sądowych. Wzruszył ramiony Tatarzyn i powtórzył znowu prośbę, aby mu brata wysłać dozwolono, czego nie zdało się chudzinie biednemu odmówić, a on pewien iż Tatarowie wszyscy się doń nawrócą, skoro czapkę jego tylko ujrzą, był już dobrej myśli i tuszył sobie najlepiej.
Były na on czas nie małe burdy w Polsce od szlachty która się była jako to i dawniej się zdarzało, na rozboje rzuciła i po drogach imając podróżne odzierała. A co najdziwniejsza, iż między onymi szalonymi znalazła się zbójczyni kobieta, jako tego pono przykładu nie bywało. Siła o niej prawili, jako dokazywała bardzo odważnie, jako kilka razy pojmana, wymknąć się potrafiła, nareszcie ją wzięto i jak była w skorzniach, z ostrogami a z mieczem, tak ją obieszono, zwała się ona Herod baba Rusinowską, a była młoda i niczego, powiadali drudzy, że się tak rozmiłowawszy w jakimś obwiesiu za nim w te życie puściła, a niewiadomo było, czyli nie w jednym z onych których onemi czasy za rozbójstwo ścięto, Osuchowskim albo Mysowskim. Ale dość o tem. Były i inne jeszcze sprawy na sejmie rozbierane, których tu spominać nie będę, bo je pewnie oni kronikarze, co suche liście zbierają, zapiszą do słowa, a tam o nich dostatecznie znajdziesz.
Powracam do onego, o któremeśmy mówili zajątrzenia Aleksandrowego na panów Litewskich, za poduszczeniem kniazia Michajła, srogiego ich nieprzyjaciela. Owoż chociaż się był król zaklął, aby mu na oczy nie stawali, przybyli niektórzy do Radomia, a mianowicie nieustraszony Biskup Wileński Tabor, który się za-