Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stańczykowa kronika od roku 1503 do 1508.djvu/71

Ta strona została skorygowana.

— O! jakem to posłyszał, małom nie padł, ale już miłość poszła, a został gniew tylko w sercu, jąłem więc śmiejąc się gorzko za czapkę i żegnając rzekłem:
— Bądź zdrowa, błazna kochanko!
Krzyk się stał wielki, a ja uciekłem do zamku. Zemsta to była sroga, bo ów dworzanin zaraz roztrąbił całą historją po mieście, a Kasi zostało do śmierci nazwanie — błazeńskiej kochanki. Dla czego i nie poszła za mąż, aż ją ojciec potem wywiózł do Lwowa, bo tu już dłużej dla ludzkiego gadania mieszkać nie mogli.
Co mi potem w sercu zostało — oto gniew na wszystkie białogłowy i żal wielki, tak że gdybym je był miał w ręku, mordowałbym bez litości, jak ono mordują biednych ludzi, zimną krwią, byle tylko męża złapały. Anom odtąd wszystkie je takiemi sądził i przeklął, bo w sercu miłości u nich niema ino miłość siebie i swego dobra, a Bóg im na ludzkie utrapienie dał tak sztucznie udawać kochanie, że najstarszego by zwiodły, przymrużając oczka, a cedząc słówka jakby od serca szły. Toć już onej historji mojej dość, powracam do innych.
W październiku jakom rzekł stał się pogrzeb Aleksandra w Wilnie, a Zygmunt mieszkał tu jeszcze prawie do końca roku. Przybyli tu posłowie z Korony, wzywając go na tron Polski, którzy króla w Mielniku na zjeździe z pany senatory Litewskimi zastali, kędy ich łaskawie przyjął i wesela różne a tryumfy czyniono z tego. Między onemi posły było kilku biskupów, i on Jan z Łaska kanclerz, który tyle za Aleksandrowego panowania, dobrego uczynił, jakeśmy już wyżej rzekli.
A tam w Mielniku znowu się odnowiły między pany senatory Litewskimi a kniaziem Michajłem Glińskim, one stare zajścia, a nieprzyjaźnie. Korzystając z tego, iż marszałek nie miał u Zygmunta onego zachowania, ani wpływać mógł tak łatwie na niego, Zabrzezińscy i inni jęli go przed księciem panem coraz to gorzej okazywać, przypominając wszystko, co za