Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/114

Ta strona została skorygowana.

wyrazistszego nad pospolitych śmiertelnych żyjących w rozrzedzonym żywocie powszednim.
Dramat podziałał na energiczną z siebie, szlachetną naturę Leny, podnosząc ją jeszcze aż do tego tragicznego szału niemal, z jakim powitała Sławka w ogrodzie. Ludzie, których dotąd spotykała po świecie, w ogóle wydawali się jéj trywialnymi do niezniesienia — brak ideału dla duszy zastępowała w marzeniu, tworząc sobie obraz tego Sławka, którego widziała studentem... do najwyższéj potęgi piękności moralnéj podniesiony, oddawała mu w duszy cześć, i jak pobożni znoszą z najpiękniejszych kwiatów wieńce do cudownego obrazu, tak ona wszystkiemi cnoty i przymiotami ubierała swe marzenie.
Mogła się bardzo zawieść, bo tak się co dzień zawodzą śniący na jawie o ideałach — szczęściem, trafem, cudem nie zawiodła się wcale... Sławek był w istocie, jeśli nie doskonałością samą, to gorącém jéj pragnieniem cały...
I ona stanąwszy naprzeciw niego, wpatrywała się chciwie w te rysy młodzieńca, chcąc w nich wyczytać myśli, uczucia, tajemnice.. które często wypowiedzieć się nie dają, a mówią wejrzeniem jedném.
Jakże się jéj wydał pięknym! a gdy rzuciła wzrokiem w zwierciadło, młodsza od niego, jakże się sobie wydała starszą i zwiędłą! Ale tam tego miłość matki