Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/134

Ta strona została skorygowana.

ostatek zgodnie uchwalono uczynić zupełnie nie zależném od już istniejącego, nie prowadzić polemiki, milczeć o niéj, robić swoje.
Wszyscy niemal akcyonaryusze, na późniéj odłożywszy wypłaty, prosili Młyńskiego, aby ich zastąpił tymczasowo... Sławek tegoż dnia po rozejściu się gości, którzy bardzo spieszyli jakoś, napisał do dzierzawcy, aby mu bądź co bądź... i ma jaki zechce procent i warunki, dał zaliczkę...
— Trzeba umieć uczynić ofiarę dla szlachetnego celu! mówił w duchu... Niepodobieństwém jest, aby kraj jéj nie uznał, a gdyby i tak było, sumienie mi powie, pokonałeś powinności? A zatém... bez wahania naprzód!


Następne dni spłynęły na pracy nieustannéj, Sławek przeniósł się z nią do Leny, którą zastał nazajutrz z oczyma czerwonemi jakby od łez, ale czulszą niż kiedykolwiek. U niéj założył sobie kancelaryą prywatną, pisał listy, posługiwał się jéj ładnym charakterem do ich przepisywania, słowem rozgościł się tu jak w domu. Można miarkować, że każdy krok jego teraz śledząc, dobrzy ludzie zrobili z tego rzecz potworną. I było w istocie położenie to fałszywém, nie wytłomaczoném, choć w prostocie ducha Sławek nie znajdował w niém nic nagannego.