Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/164

Ta strona została skorygowana.

i świętości, wedle pospolitego prawa, zbyt bliskie, poufałe stósunki między młodym mężczyzną a młodą kobietą, narażają zawsze na posądzenia niepotrzebne... Tego unikać należy. Więcéj powiem, należy unikać napróżnych walk z pokusami, które sto razy zwyciężysz, ale wreszcie chwili szału i zapomnienia nie będziesz panem, upaść możesz i nieszczęście istoty biednéj sprowadzić...
Zapewnij jéj los, widuj ją w pewnych godzinach przyzwoitych, szanując zwyczaje, nie brawując sądów ludzkich... ale nie pochwalę ci tego, żeś takiego skandalu był przyczyną.
— Niewinną — rzekł Sławek.
— Zaręczasz, wierzę, odparł kanonik... ale wiesz że ty, czy młokos jaki, co cię widział z nią, a niema uczciwości i szlachetności, nie będzie cię naśladował... w najgorszy sposób?
— To prawda, zawołał Młyński, całując ręce księdza — w tém się poprawię...
— Ale nie zetrzesz złego wrażenia! rzekł wzdychając staruszek... boleję nad tém — bo to nie powetowana omyłka i grzech...
— Nie byłoby ani skandalu, ani plotek, przerwał Sławek powoli, gdyby nie ten dziennik... Porywając się nań, nie mógłem przeczuwać, że na osie gniazdo nastąpię, jak mi to ktoś prorokował. Naprzód współzawod-